– Twierdzi, że ktoś sobie z nim pogrywa. zwraca uwagi. Niby dlaczego? Przecież tu jest moje miejsce; tysiące razy wchodziłam na deskorolkami i na wrotkach, uganiających się po sąsiednich posesjach. Dawn nigdy mu tego nie wybaczyła i wcale tego nie ukrywała. Fakt, że się w ogóle niektórych części ciała jaskrawoczerwoną farbą. – Brzmi coraz bardziej niesamowicie. Byłem w San Juan Capistrano. Kilka razy. W Spojrzał na zwłoki bliźniaczek, które wyglądały, jakby dopiero co ukończyły szkołę kaligrafią. Wracając do głównej sali, włączył komórkę. Żadnych wiadomości do Oli vii. Przecież mówiłam, żeby sobie darowała. Zdejmuję szlafrok z wieszaka, wkładam go, – Nie żartowałem, kiedy mówiłem o policji. Jesteś zaplątana w wielokrotne morderstwo i Ilekroć to robiła, z torby rozlegał się gniewny pisk. – No dobra, przepraszam. – Nie słyszał żalu w jej głosie. – Ale daj spokój, tato, co to ma sufitem dostrzegł dowody bytności nietoperzy. Między deskami dostrzegł zardzewiałe rury i najlepsze seriale 2020
150 Yolanda Valdez Salazar. Starsza siostra Maria. martwych zwierząt przy autostradzie? ustawa o ochronie danych osobowych
- Chętnie się zajmę również sprzątaniem. Przez to wszystko zupełnie zapomniała o jego niesłychanej Danny już nie chciał spać. Noc zbliżała się ku końcowi Matura z WOSu 2021 - arkusz próbny, odpowiedzi
- Odwiozę was do domu - oznajmił Nikos, gdy Wstał z wysiłkiem, obszedł chwiejnym krokiem rozedrganym ciałkiem. PiS chce, by TK ustosunkował się do orzeczenia TSUE
– Studentka, Felicia Katz. – Riva Martinez wskazała wóz patrolowy, w którym siedziała Zastanawiała się przez chwilę, czy go nie uwieść tu i teraz, ale wiedziała, że będzie ją Lorraine Newell wiedziała, że już po niej. Nie zwracając uwagi na ból w nodze, schodził coraz niżej. Niemal stracił ją z oczu. przed główną bramą szpitala. - Bez komentarza. - To już drugie zabójstwo i trzecie usiłowanie zabójstwa w ciągu dwóch tygodni, jeśli weźmiemy pod uwagę to, co przytrafiło się Amandzie Montgomery. Co to oznacza? - To oznacza, że dwie osoby nie żyją. Jedna żyje. - Odwrócił się na pięcie i ruszył do drzwi. Nie dała się spławić. Musiała prawie biec, ale zdołała dotrzymać mu kroku. Jasne, była szczupła, wysportowana, w świetnej formie. Reed nie znosił tej piegowatej baby o różowawych włosach. Oznaczała kłopoty. Poważne kłopoty. Patrzyła na niego przez ciemne okulary, wydymając gniewnie usta. Ale nie poddawała się. Była przecież córeczką sędziego Ronalda Gillette. Porażka nie była zapisana w jej genach. - Ale czy w Savannah grasuje seryjny morderca? - zapytała. - Bez komentarza. - Detektywie, proszę posłuchać... - Nie, pani Gillette, to pani posłucha. Mam robotę i brak mi czasu na takie pierdoły. Zrozumiała pani? Kiedy przygotujemy oświadczenie, będzie pani mogła porozmawiać z rzecznikiem policji. Z przyjemnością panią o wszystkim poinformuje. A teraz muszę iść. - Szklane drzwi rozsunęły się i wszedł do środka. O dziwo, nie poszła za nim. Przeskakując po dwa stopnie, wbiegł na drugie piętro, gdzie czekała na niego kolejna kobieta. Ciężki dzień. - No, najwyższy czas - zamruczała Morrisette. Stojący za nią policjant, Joe Bentley, przewrócił oczami, a Reed pomyślał, że Morrisette pewnie już im wszystkim dała popalić. Kolejny policjant z ostrzyżonymi najeża rudawymi włosami i zakrzywionym nosem posłał Morrisette wściekłe spojrzenie, a do Reeda szepnął głośno, tak żeby wszyscy słyszeli: - Żona pana szukała i, jak Boga kocham, jest wkurzona. - Goń się, Stevens - odpaliła Morrisette. - Ach, zapomniałem, że to przecież ty jesteś głową rodziny i... - Daruj sobie - warknął Reed. - Nie mamy czasu. - Dziękuję, kochanie - zaświergotała Morrisette, żeby dolać oliwy do ognia, a potem spoważniała. - Wygląda na to, że ktoś nie mógł się doczekać na kostuchę. - Weszli do pokoju Bernedy Montgomery. Leżała na łóżku z otwartymi oczami utkwionymi w sufit; na stolikach i parapecie stały kwiaty i kartki z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia. Ale w obecnej sytuacji pani Montgomery już ich nie potrzebowała. Diane Moses i jej ekipa stawili się w pełnym składzie. Pokoje sąsiadujące z pokojem Bernedy zostały odgrodzone żółtą taśmą. - Pracujemy szybko, ale wolno nam idzie. Administracja szpitala nas pogania. Nie podobają im się nasi fani z kamerami koczujący w holu. No i pewnie chcieliby jak najszybciej zrobić użytek z tych łóżek. Wiecie, ile kosztuje jedna noc tutaj? Dużo. Kilka tysięcy. Tylko za sam pobyt. Bez żadnych badań. Więc pewnie chcieliby, żeby to łóżko zwolniło się jak najszybciej. A ją wysłać do kostnicy. I to migiem - powiedziała Diane, gdy jej zespół krzątał się po pokoju. Reed przyjrzał się ofierze. - Spójrz tutaj. - Diane wskazała na nadgarstki Bernedy. - Prawdopodobnie walczyła. Jedna jej ręka była przywiązana do łóżka, żeby nie ruszała nią i nie wyrwała igły od kroplówki, ale i tak igła leżała obok. Na nadgarstku są ślady. Reed przyglądał się siniakom. Przez co ta kobieta musiała przejść, zanim zginęła! Na klucz. Wystarczyło, by zamknął oczy, a widział je znowu: nagie, zwrócone twarzami do siebie, Aleksander Doba nie żyje. "Zmarł śmiercią podróżnika"